Przypominam sobie pierwsze odwiedziny na ekobazarach, rozmowy z rolnikami na temat oferowanych warzyw i innych produktów, pierwsze zdjęcia uwieczniające te momenty.
Dzięki Pani Jolancie Pecio
http://www.skarbynatury.eu/
dowiedziałam się o istnieniu lędźwianu. To właśnie ten tytułowy zapomniany gatunek, a w tej chwili odzyskany smak.
Na podstawie artykułu Pana Zbigniewa Przybylaka z ekoarka.com.pl
Lędźwian siewny jest rośliną jednoroczną o znanych około 100 odmianach. Bardzo rzadko uprawiany, nieznany, dzięki Pani Jolancie wraca do łask. Miałam okazję spróbować pasztetu z lędźwianu, pyszny.
Lędźwian jest łatwy w uprawie: małe wymagania glebowe, odporność na choroby i suszę, obfite plony mimo okresu bezdeszczowego, odporność na przymrozki nawet do - 8 stopni.
Lędźwian to doskonałe źródło białka. Bardzo ceniony na Podlasiu, nazywany tam soczewicą podlaską. Może zastępować groch i fasolę, dodatkowy atut - nie powoduje wzdęć. Przed użyciem do przygotowania potrawy powinien być przez około 6 - 12 godzin wymoczony w wodzie w celu usunięcia szkodliwych substancji. Gotowany w świeżo zalanej wodzie do miękkości przez 40 do 60 minut.
Jeśli mowa o lędźwianie to coraz więcej osób się o nim dowiaduje a co ciekawsze z powodzeniem eksperymentuje. Dowód pod poniższym linkiem. http://2cvclub.frix.pl/post/3443739/otwarte-dachy-na-otwarcie-sezonu-2014#post_3443739
OdpowiedzUsuńPanie Jolu, trzeba będzie przedstawić na naszych spotkaniach Slow Food Convivium Lubelskie zapomniane gatunki, odzyskane smaki. Na pewno zainteresuje to wiele osób.
OdpowiedzUsuń