sobota, 24 maja 2014

Slowfoodowe bajanie, czyli cudze pijecie, swego nie znacie...




Była okazja do naprawienia tego. W Janowcu nad Wisłą po raz 5 odbyło się Święto Wina, wina polskiego, można było także zakupić i skosztować wina gruzińskie, ale w niewielkiej ilości.
Po raz pierwszy wzięłam udział w tej imprezie, trudno mi więc porównać tegoroczną z poprzednimi edycjami.
Nie jestem specjalistką w dziedzinie winiarstwa, ale zwiększająca się liczba imprez winiarskich w naszym regionie wydajnie podnosi poziom wiedzy na ten temat.
Impreza rozpoczynała się o 13:00 korowodem prowadzącym z Janowca na Zamek na czele którego niesiono figurę Św. Urbana, patrona winiarzy i winnej latorośli trzymającego w ręce szklanicę polskiego wina.

Przed zamkiem rozstawiono stragany, na których oferowano różne towary i produkty: oleje, ciasta i ciastka, wędliny, pieczywo, ceramikę, m. in slowfoodowe ślimaki, którego jednego nabyłam na pamiatkę pobytu na Święcie.



Zakup biletu w cenie 10 zł upoważniał do 5 darmowych degustacji, w przypadku wzrastającego pragnienia trzeba kupić drugi bilet na następne i tak dalej.

Z kieliszkiem w ręku wypożyczonym za 10 zł kaucję można przystąpić do degustacji.

Po raz pierwszy uczestniczyłam w imprezie prezentującej polskie wina . Sądząc po rozmowach uczestników, otaczali mnie prawdziwi koneserzy. Skarżyli się na sposób wykorzystania biletów do degustacji, nie podobało im się ograniczenie degustacji do pięciu na jeden bilet, żalili się na małe ilości wina wlewane do kieliszka.
Szerokich łokci i dużo samozaparcia wymagało zbliżenie się do stoiska na tyle, żeby skosztować wina.
Tym razem planem było spróbowanie win białych, czerwone może będą w roli głównej w Sandomierzu 1 czerwca na IX Konwencie Polskich Winiarzy.
Niestety, przeziębienie mnie zmogło i nie pojechałam do Sandomierza na Konwent. Nic straconego, zostałam zaszczepiona pasją winiarską i w miarę możliwości uczestnictwem w następnych imprezach.
















środa, 21 maja 2014

Slowfoodowe bajanie blog, czyli Zapomniane gatunki, Odzyskane smaki 2



Pierwsze spotkanie z Panem Sławomirem miało miejsce w czasie Eco-Gali.
Jego stoisko imponowało różnorodnością oferowanych produktów, a znajomość zapomnianego gatunku, odzyskanego smaku zawdzięczam uczestnictwu w Slow-Food i Zielonemu Talerzykowi.
Topinambur, co to jest, z czym to się je, co można z tego zrobić?

link do sklepu internetowego Pana Sławka:

http://www.zenszen.com.pl/

Między innymi frytki, które Pan Sławek przygotował dla nas w czasie kręcenia filmu o Slow Food Lubelskie przez ITVL w Zielonym Talerzyku.

Ojczyzną topinambura zwanego także słonecznikiem bulwiastym jest Ameryka Północna. Do Europy przywędrował na początku 17 wieku dzięki Samuelowi de Champlain, w Polsce pojawił się w  latach 30-ych 18 wieku. Jest to roślina jednoroczna, z której Pan Sławek wykorzystuje bulwy. Obecnie warzywo eksluzywne i trudno dostępne, często były uprawiane w okresie przedwojennym na terenie Śląska. Jedząc topinambur na surowo wyczuwam w nim smak świeżych ziaren słonecznika, ogólnie ich smak porównywany jest do karczocha i orzechów brazylijskich. Zalecany jest zwłaszcza dla osób starszych i intensywnie uczących się. Przeciwdziała zmęczeniu ciała i umysłu, obniża poziom cholesterolu. w przypadku cukrzycy obniża poziom cukru we krwi.
Wzmacnia pracę mięśnia sercowego.
W kuchni wykorzystywany jest jak ziemniak, można z niego przygotować frytki i zdrowe chipsy,  świetny w marynacie oraz z serem.



Najlepszym sposobem na poznanie jego smaku i wypróbowanie potraw z niego przygotowanych jest ich przygotowanie i skosztowanie.
Obecny rynek spożywczy korzysta z ograniczonej liczby produktów, biodywersyfikacja zanika w zastraszającym tempie, korzystamy z ograniczonej liczby produktów, ale na szczęście są prawdziwi pasjonaci, tacy, jak: Pani Jolanta Pecio, czy Pan Sławomir Chmiel, którzy umożliwiają nam powrót do  zapomnianych gatunków i odzyskujemy smaki, które próbowali nasi przodkowie.
Te właśnie te osoby umożliwiają nam podróż kulinarną w czasie.






piątek, 16 maja 2014

Slowfoodowe bajanie blog, czyli Gewurtztraminer podbił moje serce




Jedenastego maja 2014 na terenie Centrum Kultury Lublin przy Peowiaków 12 odbyła się impreza winiarska zatytułowana "Kocham Wino" zorganizowana przez Centrum Wina.

http://www.centrumwina.com.pl/index.php?page=2

Wybrałam się zachęcona możliwością spróbowania wielu gatunków win i wybrania właśnie tego, którego picie sprawia mi największą przyjemość. Cel osiągnięty, co można przeczytać w tytule postu.
Już przy wejściu poczułam się jak butelka dobrego trunku z banderolą umieszczoną na ręce. Przystapiłam także do klubu miłośników wina, co gwarantuje mi zakupy po preferencyjnych cenach, korzystanie ze specjalnych promocji oraz uczestnictwo w najlepszych imprezach winiarskich.


Do wyboru były plastikowe kubki, ale prawdziwe degustowanie wina może odbywać się tylko w szklanych kieliszkach do pobrania za 10-zł kaucją.


Przy pobieraniu kieliszków można było zaopatrzyć się także w notatnik degustacyjny oraz ołówek do zaznaczania spróbowanych win.
Z prawej strony stoiska z winami białymi pogrupowanymi według kategorii cenowych, od najtańszych do najdroższych, po lewej według takiej samej zasady wina czerwone.
Zaczęłam od win białych. Najpierw wino z najniższej cenowo kategorii, następnie najdroższej, żeby porównać, czy różnica w cenie jest wyczuwana przy degustacji. Następnie wina z krajów mniej znanych, np. Nowa Zelandia,

później wina o intrygujących nazwach, np. Pecorino.

Obsługujący stanowisko twierdził, że najpierw pojawiło się wino Pecorino, a później ser, ale nie przekonała mnie jego argumentacja. Do sprawdzenia, a jeżeli ten post czyta specjalista, proszę o odpowiedź.

Na pewno inicjatywa jest godna pochwały, na pewno do powtórzenia, proponuję przedłużenie na drugi dzień. Dla osoby niezbyt dobrze zorientowanej w tematyce winiarskiej tak intensywne zetknięcie z tematem mogło być dezorientujące, ale na pewno można było złapać bakcyla i przedłużyć pasję winiarską na następne dni. Niezbyt wygórowana cena biletu: 10 zł umożliwiła degustację aż 10 gatunków, na pewno zakup drugiego biletu umożliwiał degustację następnej partii. Brakowało tylko konkretnych dań dostosowanych do poszczególnych rodzajów wina, ale jest to do nadrobienia przy następnej imprezie.


Na pewno prosimy o więcej i częściej, zapraszamy miejscowe hurtownie i sklepy z winami do organizacji takiej imprezy.

Można było także skosztować Cydru Lubelskiego, nie zdążyłam, ale informacja, że istnieje skłoniła mnie do jego poszukiwań w sklepach.


Już niedługo będzie okazja do skosztowania miejscowych win i, kto uczestniczył w Festiwalu Kocham Wino, porównania ich z europejskimi i światowymi.

Święto Wina w Janowcu nad Wisłą 24 maja 2014 to okazja do poznania i skosztowania win z naszego regionu, wytworzonych z winogron wyrosłych na polskim terroir.



Niestety, nigdzie nie udało mi się odnaleźć programu tegorocznej edycji. Proszę o podpowiedź szczęśliwca, któremu się udało.



Relacja i refleksje po imprezie.

Szklanice w dłoń, a w tych szklanicach polskie wino.

I do zobaczenia w Janowcu nad Wisłą.











wtorek, 13 maja 2014

Slowfoodowe bajanie blog, czyli Zapomniane gatunki, Odzyskane smaki 1

Dzięki zaangażowaniu się w działalność Slow Food uzyskałam świadomość żywności, którą spożywam. Kiedy rozmawiam z 83-letnią ciocią na temat ekologicznych produktów, ciężko jej zrozumieć, co to jest ta ekologia. Najciekawsze jest stwierdzenie cioci, że żywność ekologiczna, to po prostu żywność naturalna. Niestety, tak było w czasach jej młodości, teraz żywność ekologiczna jest kosztownym, poszukiwanym unikatem.
Przypominam sobie pierwsze odwiedziny na ekobazarach, rozmowy z rolnikami na temat oferowanych warzyw i innych produktów, pierwsze  zdjęcia uwieczniające te momenty.


Dzięki Pani Jolancie Pecio

http://www.skarbynatury.eu/

dowiedziałam się o istnieniu lędźwianu. To właśnie ten tytułowy zapomniany gatunek, a w tej chwili odzyskany smak.

Na podstawie artykułu Pana Zbigniewa Przybylaka z ekoarka.com.pl

Lędźwian siewny jest rośliną jednoroczną o znanych około 100 odmianach. Bardzo rzadko uprawiany, nieznany, dzięki Pani Jolancie wraca do łask. Miałam okazję spróbować pasztetu z lędźwianu, pyszny.


Lędźwian jest łatwy w uprawie: małe wymagania glebowe, odporność na choroby i suszę, obfite plony mimo okresu bezdeszczowego, odporność na przymrozki nawet do - 8 stopni.

Lędźwian to doskonałe źródło białka. Bardzo ceniony na Podlasiu, nazywany tam soczewicą podlaską. Może zastępować groch i fasolę, dodatkowy atut - nie powoduje wzdęć. Przed użyciem do przygotowania potrawy powinien być przez około 6 - 12 godzin wymoczony w wodzie w celu usunięcia szkodliwych substancji. Gotowany w świeżo zalanej wodzie do miękkości przez 40 do 60 minut.






niedziela, 11 maja 2014

Slowfoodowe bajanie, czyli spotkanie Slow Food Convivium Lubelskie 10-05-2014

Nasze sobotnie spotkanie Slow Food Convivium Lubelskie z 10-05-2014 poświęcone było olejom wytwarzanym na Lubelszczyźnie.



Naszymi gośćmi byli Pan Sławomir Kijek i Pani Jolanta Pecio.
Gościła nas restauracja Hades Szeroka 48, której dziękujemy za udostępnienie niezwykle urokliwego pomieszczenia na spotkanie i ugoszczenie sałatką, z którą związana jest szczególna historia.


Informacje o tych rolnikach/producentach można odnaleźć na naszej mapie, do której link znajduje się poniżej:

https://mapsengine.google.com/map/edit?mid=zkBj1GxbFGMU.kd4MWl7VotU8



Degustacja wszystkich przywiezionych olejów i ich prezentacja prowadzona przez wytwórców uświadomiła mi, że terroir obowiązuje także w przypadku olejów. Smak każdego wytwarzanego ekologicznie i naturalnie oleju zależy od gleby, na jakiej rosną rośliny używane do jego produkcji, od nasłonecznienia danego terenu, od ogólnych warunków środowiskowych.

Nie zapomnę do końca zycia smaku oleju słonecznikowego oferowanego przez Pana Sławomira. Smakując go poczułam smak pestek słonecznika, które namiętnie spożywałam w dzieciństwie. Wszystkie oleje mają bardzo wyrazisty smak i aromat, są zindywidualizowane, mają konkretny kulinarny charakter. Od tego spotkania już nigdy nie będę używać innych olejów, niż te oferowane przez wytwórców ekologicznych.
Panią Jolę można spotkać na Eco-Gali, Pan Sławomir jest dostępny na TuTargu. Można także skontaktować się z nimi telefonicznie i umówić na dostawę oleju.