sobota, 6 lipca 2013

Slowfoodowe bajanie, czyli małosolne w roli głównej



Do slowfoodowych tematów zaliczamy także własnoręczne przygotowanie przetworów. Przetworów z owoców i warzyn uprawianych w naszym regionie, najbliższej okolicy, sezonowych i ekologicznych. 
Kiedyś Polki z tego słynęły, prawie w każdym domu w piwnicy, spiżarni, czy innym pomieszczenie stały słoiki z kompocikiem, z ogóreczkami kiszonymi lub konserwowanymi, różnuymi sałatkami i przetworami z owoców.
Dzisiaj ze świecą szukać kompocików z owoców, te najbardziej ucierpiały na różnorodności napojów gazowanych słodzonych oferowanych przez sklepy. Kto jeszcze robi kompiciki z mirabelki ręka do góry. A kto wie jak wygląda mirabelka? 

W piątek po pracy pojechałam na giełdę w Elizówce. Mieszkańcy Lublina i okolic znają to miejsce.


Oficjalna nazwa 

Lubelski Rynek Hurtowy

Jest to miejsce gdzie można zaopatrzyć się m. in. w owoce i warzywa od miejscowych rolników. 

Niestety, detaliści raczej nie znajdą tam kilogramowych porcji, najczęściej można kupić 5-6 kilogramowe skrzynki z pomidorami lub 10 kilogramowe worki z ogórkami. Szczególnie w części pod wiatami, gdzie przyjeżdzają rolnicy ze swoimi płodami, przywożą je różnymi pojazdami, często o większych gabarytach. W budynkach stacjonarnych można zrobić detaliczne zakupy i kupić po kilogramie ulubionego owoca lub warzywa.
Często tam zaglądam, szczególnie w okresie letnio-jesiennym, kiedy bardzo intensywnie moja rodzina spożywa sezonowe owoce i warzywa.
Jeżeli kilkukilogramowe skrzynki lub worki to dla nas za dużo, można zawiązać z sąsiadami, przyjaciółmi, koleżankami lub kolegami przysłowiowy 

Klub Miłośnikow Warzyw, Owoców i Kwiatów z Elizówki.


Zgodnie z rodzinną tradycją zakupione na Rynku Elizówka ogóreczki idą do słoików na kiszenie. 



Dzisiaj rozpoczęcie sezonu przygotowywania przetworów. Najpierw kiszenie ogórków, w planach sałatka z zielonych pomidorów.

Ogóreczki piękne, prosto z pola rolnika z Annopola, jak twierdził zrywane tego samego dnia rano. Szukałam ogórków w 5 kilogramowych workach, niestety ostały się tylko w 10 kilogramowych. Po 3 zł za kilogram. Na zdjęciach poniżej kilka etapów kiszenia.




Podstawowe składniki do kiszenia: oczywiście ogórki, następnie koper, duża wiącha kopru, którą kupiłam na lokalnym, osiedlowym bazarku, szczególnie obleganym w sobotę.


Koper z łodygami już pokrojony. Takie kawałki łatwiej wkładać do słoika, dzięki ich pokrojeniu wydobywa się aromat.



Niezbędny jest czosnek, i w moim przepisie CHRZAN, trudno go kupić w sklepie, najłatwiej na bazarku osiedlowym, chociaż trzeba było się naszukać i napytać.



Najpierw na dno słoika wkładamy koper, czosnek i chrzan, następnie ogórki i na wierzchu taki sam zestaw jak na dnie.



Ogórki świeżutkie, aromatyczne, o odpowiedniej wielkości, czyli średniej. 


Trzeba je umiejętnie umieścić w słoiku, żeby zmieściło się jak najwięcej, ale jednocześnie nie za bardzo ściskać. 


Kiedy pytałam mamy, ile soli dodaje do przegotowanej, ostudzonej wody padła odpowiedź: Na smak i oko.

Stara, dobra szkoła doświadczonych gospodyń. Niestety, nie wszytkie mogą tak odpowiedzieć.

Na już przygotowanych słoikach dobrze umieścić naklejki z nazwą zawartości i datą ich przygotowania.



Wykorzystujemy słoiki z innych przetworów, w tym przypadku słoik po miodzie. Pozdrawiam dostawcę miodzia Gosię, słodka dziewczyna. 



Najbardzie lubię ogóreczki małosolne, takie ledwo ukiszone, często znikają ze słoika już na drugi dzień, chociaż to za wcześnie, ale próbując ich każdego dnia można stwierdzić jak przebiega proces kiszenia. 

UWAGA:
Wykorzystanie materiałów ze źródeł zewnętrznych:

Wszystkie materiały zamieszczone w tym poście pochodzące z innych źródeł, niż źródła autora, mają podane linki do stron źródłowych.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz