sobota, 23 czerwca 2012

Osiedlowe targowiska

Witam,

Lubelskie osiedle Nałkowskich przeniknięte jest promieniami słońca. Piękna pogoda, mieszkańcy zrelaksowani, spokojny, radosny rytm dnia wolnego. Sobota, wyczekana przez 5 dni pracy. Dopiero pracując doceniamy dni wolne, czekamy na nie z niecierpliwością, cieszymy się jak dzieci, że nie trzeba wstawać o 5:45 i szybko przygotować się do pracy, żeby wyjść z domu o 6:45 i zdążyć na 8:00 do pracy.
Zawsze w sobotę staram się odwiedzić nasze osiedlowe targowisko. Malutkie, trochę malutkie, ale jest i można znaleźć na nim czasami prawdziwe kulinarne skarby, które można wykorzystać do przygotowania sezonowych dań. Właśnie, sezonowość, która jest podkreślana w publikacjach Slow Food, powinna być respektowana w naszym codziennym jadłospisie i wykorzystywana na maksa. Sezonowość nie stanowi konieczności kulinarnej, tak, jak kiedyś, kiedy nie można było kupić produktów importowanych,. Teraz przez okrągły rok można kupić warzywa lub owoce sprowadzane z odległych zakątków świata. Slow Food promuje zdrową żywność, żywność, która jest sprowadzana z bliskich odległości, od wytwórców lokalnych, produkowana bez użycia sztucznych środków.
Dzisiaj, po raz pierwszy od kilku lat, na naszym osiedlowym targowisku zobaczyłam porzeczki czerwone i agrest. Owoce mojego dzieciństwa, któe zrywałam prosto z krzaka i których smaku nigdy nie zapomnę. Przygotowywało się wtedy  z nich kompocik, dżemiki, konfiturki, lub po prostu konsumowało au naturel. Bieda nie zawsze ma smutne oblicze, czasami pomaga nam wydobyć podkłady pomysłowości, wykorzystać owoce i warzywa dostępne w najbliższym otoczeniu. Stwierdzenie "Jesteś tym, co jesz" jest w pełni uzasadnione. Jak mówi moja ciocia "Kiedyś, to owoce inaczej smakowały, jaśmin i piwonie inaczej pachniały, deszcz w maju był taki cieplutki, można było chodzić bez butów".
Te wszystkie produkty w wiekich sklepach zaspokajają nasz głód, ale czy mają dobry wpływ na nasze zdrowie. Czy czytamy etykiety na opakowaniach, czy wiemy, co one zawierają. Powinniśmy zacząć to robić, żeby później nie zastanawiać się dlaczego tak żle się czujemy, dlaczego mamy takie, a nie inne problemy zdrowotne.

Malinki kupione na targowisku już prawie zjedzone, z truskawek przygotuję dżemik, pomidory malinowe i rzodkiewka wyladują w sałatce z domowym serkiem robionym własnoręcznie. Radość prostego, zdrowego i slowfoodowego jedzenia.




 































UWAGA:
Wykorzystanie materiałów ze źródeł zewnętrznych:

Wszystkie materiały zamieszczone w tym poście pochodzące z innych źródeł, niż źródła autora, mają podane linki do stron źródłowych.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz